Mój własny koń...

Luśka

Ja bardziej po koniach rozpoznaje:)

grzesiek.1993

czy ktoś opisze jeszcze swojego lubianego konia?

Froterka

Własnego chyba nie dam rady - nie posiadam Wink

weerona

Ja miałam mieć kiedyś konia, ale niestety plany poszły w las Sad

Luśka

Czemu? nic mi o tym nie mówiłaś, jedynie, ze chodzi o to na drodze na Kamionkę...

Dreamy horse

Moja ciocia z niemiec kupiła sobie konia rasy maklemburskiej, skarogniadego wałacha. Jeszcze go nie widziałam, tyle tylko wiem z opowieści mojej mamy. Podsłucham rozmowę telefoniczna mojej mamy i cioci (wiem, że to nieładnie;)) i usłyszałam, ze jeśli ciocia nie da rady finansowo utrzymywać konia w pensjonacie (300Euro miesięcznie) to odda mi tego konia! Ale niestety myślę, ze do tego jeszcze dłuuuuugo.. Ale bede cierpliwa Wink

AmAzOnKa-EwCiA

Fajnie masz !
mi chrzestna chciala kiedys kupic konika na urodziny ale nie kupila bo moj tato sie nie zgodzil
ale wiem ze jak bede starsza to jak bede miala kase to sobie kupie konika, ale do tego jeszczez daleko Crying or Very sad

Tami (koniara)

Ja też kiedyś będe miała konika:)

kasya

Ja już na lato będę mogła się cieszyć liczniejszym 'stadem' Smile

O ile ciąża będzie przebiegać dobrze i klacz nie poroni...

Froterka

Czym kryliście? Smile

kasya

Ogierem zimnokrwistym, kasztanowatym o imieniu Maciek. Można się domyśleć, że to koń bez rodowodu, ale paszport ma, bo to obowiązkowe teraz.

Froterka

Przepraszam za ironiczność mojej wypowiedzi, ale gratuluję serdecznie...

F*ck...

grzesiek.1993

o co ci chodzi w twojej wypowiedzi froterko, bo zbytnio nie kapuje...wytłumaczysz?

Froterka

Chodzi o fakt idiotyczności w kryciu kobyły jej własny bratem, zwłaszcza jeśli ten sam brat jest używany do krycia ich matki. Nie wnikam więc głębiej w papiery tej kobyły, bo się może okazać , że i ojciec i dziadek to ten sam koń np. Tak samo jak fakt, że jej brat będzie również ojcem źrebięcia. To się nazywa kazirodztwo, a kazirodcze stosunki pomiędzy zwierzętami i ludźmi są zwyczajnie szkodliwe - są wielkie szanse, że źrebię może mieć później poważne wady.
Że już nie wspomnę o takim dzikim kryciu ogierem bez licencji...

kasya

Wiesz, że ogier jest bez licencji to nie moja wina. Może i ma. Mój tata wszystko uzgadniał, ale z tego co mi wiadomo, to raczej nie ma. Za dwa lata, postaram się pokryć już jakimś ogierem z Książa, albo z Rybnicy, bo tam też mają licencjonowane ogiery.